Nasza misja

Celem Ośrodka Intensywnej Terapii Psychodynamicznej "Psychosfery" jest skuteczne pomaganie ludziom.

Stworzyliśmy różnorodny i wartościowy zespół profesjonalistów, który posługuje się najnowocześniejszymi metodami psychoterapii. Skupiamy się na efektach, które podnoszą komfort życia naszych pacjentów...

Więcej

Informacje aktualne

Wywiady z Anetą MazurkiewiczZapraszamy do obejrzenia programów w TVN:
Popłacze, popłacze i przestanie
Szkoła rodzenia nie musi być stereotypowa

Poradnik dla zielonych rodzicówArtykuł Anety Mazurkiewicz w publikacji Poradnik dla zielonych rodziców. Poniżej publikujemy fragment tekstu. Zachęcamy do przeczytania całości w rozdziale "Jak mądrze kochać".

Aneta: Zacznijmy od miłości. Zapewne każdy rodzic myśli, że kocha swoje dziecko, ale nie każde dziecko czuje, że jest kochane. I to jest problem. Ono będzie się czuło kochane, jeśli pokażemy mu, że jest akceptowane z całym światem swoich przeżyć, potrzeb i emocji. Na różne zachowania nie będziemy się zgadzać, ale będziemy akceptować to, co ono czuje. Bo warto pamiętać, że uczucia to co innego, niż zachowanie. Jako rodzic nie mogę akceptować złych zachowań dziecka i muszę starać się pomóc mu je zmienić. Ale powinnam przyjąć jego emocje. Czyli przykładowo: nie mogę się zgadzać, że dziecko kogoś bije, natomiast muszę zaakceptować to, że kogoś nie lubi, że się czegoś boi, albo że czuje się zazdrosne.

Magda: Albo że tego dnia ma po prostu zły humor.

Aneta: Dokładnie. Kiedy na przykład nasze córki się kłócą, dokuczają sobie, zaakceptujmy ich uczucia, to, że są na siebie złe, że są o siebie zazdrosne. Nie zgadzajmy się na rzucanie zabawkami, bicie, przezywanie, ale dajmy im prawo do ich emocji, jakiekolwiek są. Jest wiele uczuć, których rodzice nie chcą widzieć u swoich dzieci, więc zaprzeczają im, zakazują ich okazywania. A to na zachowania możemy się nie zgadzać, uczucia natomiast powinniśmy akceptować.

Reni: Czyli to są te sytuacje, kiedy wmawiamy dzieciom, że wiemy lepiej, co czują. Przypomina mi się to słynne zdanie: „wstawaj, nic się nie stało”, kiedy dziecko upadnie i płacze.

Aneta: Dla dziecka „się stało”. Ono się przewróciło, jest przestraszone, coś je boli; takie są jego przeżycia, a my tym „nic się nie stało” zaprzeczamy im, umniejszamy je, pokazujemy, że nie mają znaczenia i to jeszcze z przeświadczeniem, że robimy to dla jego dobra.

Magda: Kiedyś ktoś zapytał moją córkę „lubisz pomidorową?”. Odpowiedziała - „nie”. Kłopot polegał na tym, że zaraz ta pomidorowa miała zostać podana. „Na pewno lubisz” – usłyszała moja córka. „Nie, nie lubię”, odpowiedziała, bo jest przyzwyczajona, że szanujemy jej zdanie. Bardzo często słyszę sformułowania typu: „na pewno lubisz tę bluzkę”, „na pewno chcesz się przytulić do babci”.

Aneta: „Dziadek przyjechał specjalnie do ciebie, na pewno go kochasz!“ To, że dziecko zmusi się do powiedzenia, że „kocha”, nie oznacza, że będzie kochać. To daremny wysiłek i nauka hipokryzji.

Magda: I nie musisz go całować, jeśli nie masz ochoty! To dość częste w naszych rodzinach. Swoją drogą nie mam pojęcia, skąd to przekonanie, że tylko wnuk całujący dziadka albo ciotkę jest szanujący i kochający...

Aneta: Ważne, żeby oddzielić emocje od zachowań: nie musisz lubić, ale powinieneś zachowywać się z szacunkiem. Nie musisz chcieć się bawić z dziećmi, ale nie bij, nie krzywdź. Uczucia, emocje: zawsze tak, zaś co do zachowań: pokazujmy jakie są akceptowalne, a jakie nie. Ja to widzę tak: mamy wzrok, słuch, smak, węch, dotyk i emocje. Wzrok pozwala nam ominąć stojące na drodze drzewo, słuch usunąć się, kiedy jedzie z tyłu samochód, a zapach i smak nie zjeść popsutego jedzenia. I mamy wreszcie emocje, które pomagają orientować się w świecie relacji. Jeśli coś jest dla mnie dobre, wtedy czuję radość. Jeśli coś jest dla mnie trudne, skomplikowane, niekomfortowe - czuję smutek. Jeśli coś jest ewidentną krzywdą, wtedy czuję złość. Każda z emocji jest potrzebna, bo jest naturalną informacją o moich relacjach z innymi. Jeżeli odmawiam dziecku prawa do tego, żeby ono czuło, to tak jakbym zasłaniała mu oczy albo zatykała uszy. Odbieram mu możliwość i prawo korzystania z jednego „zmysłu”, choć ten zmysł jest mu niezbędny do funkcjonowania w świecie pełnym ludzi. Dziecko ma prawo być zezłoszczone, ma prawo być wściekłe, ale nie ma prawa bić, nie ma prawa krzywdzić innych. Jesteśmy po to, aby nauczyć je co robić z tą złością, ale mamy obowiązek pozwolić mu korzystać z tego zmysłu, jakim są uczucia, tak jak pozwalamy korzystać z oczu, z uszu.


Wydawnictwo dostępne w księgarni internetowej Mamania:

www.mamania.pl/ksiazki/poradnik-dla-zielonych-rodzicow,18